W piątek ruszamy na taki niby urlop nad moje ukochane polskie morze. Standardowo zamiast się cieszyć panikuję. Wiem, że jeżeli nawet spakuje cały dom, okaże się, że i tak czegoś nie wzięłam. Moje obawy się głupie, bo jak czegoś zapomnę kupię na miejscu, ale wszystkie racjonalne myśli wypiera ta jedna siejąca panikę właśnie. Tak już mam, kocham w podróżach wszystko, poza wyruszaniem i podróżowaniem właśnie. Stresuje mnie już samo planowanie trasy oraz robienie listy tego co trzeba spakować. Wszystko przed dotarciem na miejsce spędza mi sen z powiek. Tak więc ostatnio nie dojadam nie dosypiam bo wyjeżdżam.
Nie jest to nasz pierwszy wyjazd z Muniem, więc w zasadzie temat mam już opracowany. Przeczytałam chyba wszystkie zakamarki internetu i z czystym sumieniem muszę przyznać, że większość poradników co zabrać w podróż, zamiast mi pomóc, zestresowała mnie tylko jeszcze bardziej. Zawierają one całą masę oczywistych oczywistości typu,
jak ruszasz w podróż przewoź dziecko w foteliku,
weź ze sobą pieluszki oraz ubranko na zmianę,
nie zapomnij dziecka, samochodu oraz moja ulubiona
niech dziecko je w aucie, gdy je to spokojnie siedzi, a my nie tracimy czasu na postoje.
Powinni dodać jeszcze, żeby koniecznie wsiąść do tego auta oraz zostawić to co niepotrzebne w domu, a zabrać ze sobą mózg.
No cóż każdy ma swój plan, dlatego i ja zamieszczam dzisiaj swój własny, nieobiektywny
PORADNIK MATKI POLKI CHAOTYCZNEJ
Sama zamierzam się go tym razem mocno trzymać punkt po punkcie, żeby rodzic tata nie gderał mi, że swoim sraczkowaniem każdy wyjazd muszę zepsuć.
ZASADA NR 1
Zabierz dokumenty. Weź różne karty płatnicze. Miej przy sobie gotówkę. Jakoś w tych wszystkich oczywistych oczywistościach nikt mi nie podsunął tego super pomysłu. Sugeruję również zabranie książeczki zdrowia dziecka. W razie potrzeby okaże się, że obcy lekarz o dziwo widzi nas pierwszy raz w życiu, a my w stresie zapewne zapomnimy jak się nazywamy, nie mówiąc już o tym co ostatnio nasza pociecha zażywała i czy była na to i tamto szczepiona.
ZASADA NR 2
Zabierz buty. Najlepiej wszystkie jakie masz. Pogoda bywa kapryśna jak dziecko. Wstaniecie rano i dowiesz się, że w tych to on nigdzie nie idzie, a tamte go obtarły, a dwie inne pary jeszcze nie wyschły. Weź ile wlezie, swoich własnych również. Pozwolę sobie w tym miejscu rozwinąć starą dobrą radę babci Grażynki "lepiej dźwigać niż ścigać" dodając "lepiej dźwigać niż ścigać zwłaszcza na boso".
ZASADA NR 3
Zabierz to bez czego twoje dziecko nie może się obejść. Możesz zapomnieć wszystkiego (poza dokumentami i butami!!!), dokupisz, coś wymyślisz, ale jak zapomnisz ukochanej przytulanki, wymiętolonej szmatki z którą śpi od urodzenia, ukochanego kocysia i jedynej łyżki jaką je to wiedz, że będziesz się wracać.
I na koniec dobra rada zatankuj i jeżeli tak jak my jedziesz z dzieckiem nocą, znajdź fajne miejsce na śniadanie. Nie ma nic gorszego po długiej podróży niż mcciastko przy stacji benzynowej.
Życzcie nam szczęśliwej podróży i powrotu oraz odrobiny pogody.
Przez najbliższy czas będziemy na INSTAGRAMIE
Komentarze
Prześlij komentarz