Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2015

Podróż z dzieckiem PORADNIK MATKI POLKI CHAOTYCZNEJ

W piątek ruszamy na taki niby urlop nad moje ukochane polskie morze. Standardowo zamiast się cieszyć panikuję. Wiem, że jeżeli nawet spakuje cały dom, okaże się, że i tak czegoś nie wzięłam. Moje obawy się głupie, bo jak czegoś zapomnę kupię na miejscu, ale wszystkie racjonalne myśli wypiera ta jedna siejąca panikę właśnie. Tak już mam, kocham w podróżach wszystko, poza wyruszaniem i podróżowaniem właśnie. Stresuje mnie już samo planowanie trasy oraz robienie listy tego co trzeba spakować. Wszystko przed dotarciem na miejsce spędza mi sen z powiek. Tak więc ostatnio nie dojadam nie dosypiam bo wyjeżdżam.  Nie jest to nasz pierwszy wyjazd z Muniem, więc w zasadzie temat mam już opracowany. Przeczytałam chyba wszystkie zakamarki internetu i z czystym sumieniem muszę przyznać, że większość poradników co zabrać w podróż, zamiast mi pomóc, zestresowała mnie tylko jeszcze bardziej. Zawierają one całą masę oczywistych oczywistości typu,  jak ruszasz w podróż przewoź dziecko w foteliku,

Dzień Matki - czyli rozterki dużego dziecka będącego matką małego dziecka

Dzień Matki nie był nigdy dla mnie wyjątkowy. Z moją ukochaną mamą mam super kontakt i w zasadzie dzień matki mamy co sobotę. Nie powiem, żeby początki naszej przyjaźni były łatwe. Ja dorastałam, a ona nie wiedziała kiedy to ostatecznie zaakceptować, a kiedy jeszcze robić mi wykłady, że zbyt późno wróciłam do domu. Był bunt, awantury, teksty w stylu przecież mam już te naście lat i nie będziesz mi mówić co mam robić, trzaskanie drzwiami i ciche dni. Nigdy nie było natomiast szlabanu, brak konsekwencji u mojej mamy skazywał taki pomysł na niepowodzenie już na samym starcie. Szybko jednak przestałyśmy się kłócić, a zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać. Nie o wszystkim. Do dzisiaj lubimy swoje towarzystwo i możemy godzinami gadać przez telefon, ale nie opowiadam jej o tym, że okres mi się spóźnia, albo że rodzić tata to czy tamto. W młodości też nie zwierzałam się z jej z każdego pierdnięcia i wzdychnięcia, po prostu wiedziałam, że nie muszę bo i tak jakby co zawsze mi pomoże.  Jednak tak to

Komunia, matura i pies z odzysku

Maj to miesiąc podwójnie przerąbany po pierwsze matury, po drugie komunie. Sama nie wiem co gorsze. Zarówno na maturze jak i na komunii byłam raz w życiu (na swojej własnej) więc nie jestem ekspertem, ale oba te wydarzenia wydają mi się równie drętwe i mało znaczące w dorosłym życiu. W przyszłym tygodni matury nie zadaję, ale dane mi będzie uczestniczyć w  komunii na miarę nowego świata i nowych technologii. Podobno ma być skromnie i coś czuję, że nie uda mi się zobaczyć małych dziewczynek w ślubnych bezach, ale zapewne i tak będzie ciekawe. Zwłaszcza, że z wiarą i kościołem mi nie po drodze. Jednak jako matka chrzestna dziecięcia przystępującego do tego sakramentu wymigać się nie chcę i zapewne po wszystkim opowiem jak było.  W całej tej szopce oczywiście najważniejsze są prezenty. Ustaliłam z zainteresowanym co i jak i za ile. Doszliśmy do porozumienia. Na szczęście nie wymyślił, że koniecznie chce operacje plastyczną, wakacje na Kajmanach oraz złotego Rolexa więc deal nie b