Na głęboką wieś również. Tu gdzie aktualnie mieszkam jest mi bardzo dobrze i chociaż czasem z niezrozumiałą zazdrością patrzę na luksusowe apartamentowce i zamknięte osiedla nie dałabym rady tam mieszkać. Nie nadaję się do miast z trzech ważnych powodów. Jestem aspołeczna. Wszystko fajnie, ale nie interesuje mnie, co gotujesz, co kupujesz, jakie gacie wieszasz na suszarce. Nie chcę słyszeć przez ścianę jak pierdzisz w wannie i kto aktualnie strzelił lub też nie gola. Kiedy lecę z siatami, psem i dzieckiem pod pachą zajebiście, że akurat właśnie wtedy naszło cię na zwierzenia i opowieści o wszystkich sąsiadach w promieniu dwóch kilometrów. Nie dziękuję, lepiej potrzymaj mi te zajebane drzwi bo nie mam przecież piątej ręki. Nie chce mi się z tobą gadać o hemoroidach cioci Stasi w warzywniaku, ani jaką ładną Tosia zrobiła kupkę. Nie interesuje mnie, że ci spod 45 ciągle się kłócą, a u Nowaków tego psa to trzeba będzie uśpić bo szczeka. No tak, przecież na takim wypasionym osiedl