Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Nie nadaje się do miasta

Na głęboką wieś również. Tu gdzie aktualnie mieszkam jest mi bardzo dobrze i chociaż czasem z niezrozumiałą zazdrością patrzę na luksusowe apartamentowce i zamknięte osiedla nie dałabym rady tam mieszkać. Nie nadaję się do miast z trzech ważnych powodów. Jestem aspołeczna.  Wszystko fajnie, ale nie interesuje mnie, co gotujesz, co kupujesz, jakie gacie wieszasz na suszarce. Nie chcę słyszeć przez ścianę jak pierdzisz w wannie i kto aktualnie strzelił lub też nie gola. Kiedy lecę z siatami, psem i dzieckiem pod pachą zajebiście, że akurat właśnie wtedy naszło cię na zwierzenia i opowieści o wszystkich sąsiadach w promieniu dwóch kilometrów. Nie dziękuję, lepiej potrzymaj mi te zajebane drzwi bo nie mam przecież piątej ręki. Nie chce mi się z tobą gadać o hemoroidach cioci Stasi w warzywniaku, ani jaką ładną Tosia zrobiła kupkę. Nie interesuje mnie, że ci spod 45 ciągle się kłócą, a u Nowaków tego psa to trzeba będzie uśpić bo szczeka. No tak, przecież na takim wypasionym osiedl

Dzień jak co dzień

Odkurzam sobie psa, Munia zjada mu ogon, a ogon zjada mi pantofla. Nie wiem czym wypchali te papcie zimowe (letnich nie mam), ale Brutosław dostaje na ich punkcie totalnego świra i zachowuje się jak kot po kocimiętce. Mymla mi te papcie i mymla, bo to taki mymult z niego jest, nie gryzie tylko mymla. Ten pantofel cały mokry, ogon cały zaśliniony, a uhahany Munia ma na sobie tyle sierści, że wygląda już prawie jak małe szczeniątko. W moim życiu istnieją dwie czynności odłączające mnie totalnie od rzeczywistości, obieranie ziemniaków i odkurzanie właśnie. Tracę wtedy poczucie czasu i wyłączam się. Przez co z reguły ziemniaków wystarczyłoby dla pułku piechoty bo obieram ile jest, a odkurzanie akurat nikomu nie szkodzi, chyba że zamyślę się zbyt mocno i wessam psu ucho albo fafla. Podobno myślenie ma przyszłość. Śmiem nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Gdyby tak było nie odkurzałabym psa w mokrym pantoflu tylko tarzała się w milionie zielonych na drobne wydatki leniwie sącząc szampana.

Cesarskie cięcie czyli fanaberia przestraszonej małolaty

Okazuje się, że z cesarką jest jak z karmieniem butelką. Nie wolno, nie należy się, spłoniesz na stosie, nigdy z w życiu odejdź i bądź sobie pojebaną gdzie indziej. Wszystkie matki polki rodzące w bólach i męczarniach uszlachetnione i natchnione tym wyczynem zdają się być z automatu ekspertami od wszystkiego. Dodatkowo zyskują dożywotnie prawo krytykowania wszystkich i wszystkiego zwłaszcza inne matki, a już w szczególności te inne inaczej czyli wybierające dobrowolnie i świadomie cesarkę. My matki wyrodne, przestraszone małolaty nie wiemy co to prawdziwa miłość do dziecka. Jesteśmy głupie, puste, a  cesarka  jest dla nas kaprysem i wydumaną fanaberią. Jeżeli dziecka swego nie będziesz rodzić godzin minimum 16 i jeżeli przy tym nie pęknie ci wszystko co pęknąć może, a nie powinno i jeżeli nie posrasz się z bólu to wiedz, że nic nie wiesz o macierzyństwie. Rodząc musisz się upocić i umęczyć. Musi ci też w tym towarzyszyć mąż. Zrobił niech też cierpi. K ultowi matki polki dobrze rob

Wielkanoc jak ja nienawidzę tych świąt

Nienawidzę wszystkiego jajek, żurków, kiełbas, szynek, majonezu, sałatki warzywnej, kurczaczków, pisanek, bazi, sypiącej się suszem palmy, głupoty lanego poniedziałku i wszechogarniającej ekscytacji. Nie piorę, nie gotuję, nie myję okien, nie trzepie dywanów, nie sprzątam strychów i piwnic. Nie robię z domu jajecznej choinki i nie martwię się tym, że się przejem, albowiem ciężko przez trzy dni żyć jedynie o mazurku, którym na dodatek trzeba się podzielić. Nigdy tych świąt nie lubiłam, a od 2011 nienawidzę ich z całego serca, Okres pomiędzy 4 marca a 11 kwietnia mam całkowicie wycięty z życiorysu i radosne uniesienia w tym terminie są mi tak potrzebne jak głuchemu flet. Dla mnie ten czas to czas wielkiego smutku, czekania na śmierć i tysiąca niewysłuchanych modlitw. Czas, który dla kogoś zakończył się zmartwychwstaniem i radością, a dla mnie końcem świata i bezmiarem smutku.  O ile na punkcie Bożego Narodzenia i całego komercyjnego gówna z nim związanego mam totalnego hopla, o