Moja, nasza, globalna wioska coś się nam kurczy. Ostatnie wydarzenia pokazują, że Europa nie jest już miejscem ani przyjaznym, ani bezpiecznym. Jeszcze w październiku wymyśliłam sobie romantyczny weekend w Paryżu. Niestety ubiegła mnie fala uchodźców. Byli szybsi niż moja decyzja i samolot. Chociaż normalnie wkurza mnie to moje guzdralstwo, tym razem, jestem mu wdzięczna za ciągłe odkładanie jesiennej podróży do stolicy mody. No cóż, zazwyczaj co się odwlecze to nie uciecze. Jednak nie tym razem. Pierdole nigdzie nie jadę. Jestem młoda, mam małe dziecko i nie zamierzam ginąć z rąk fanatyków. Skoczymy do Ciechocinka. Podobno też jest romantycznie i chodzą słuchy, że nawet fajnie, o ile masz ukończone 80 lat. W planach był również Londyn i Berlin. No bo to wszystko tak blisko, a z Muńkiem jeszcze nie byliśmy. Ale jak się tak człowiek zastanowi, to mu wychodzi, że na głupszy pomysł to chyba już nie mógł wpaść. O wygrzewaniu się w środku zimy w Egipcie czy zwiedzaniu Jerozolimy w