Odkurzam sobie psa, Munia zjada mu ogon, a ogon zjada mi pantofla. Nie wiem czym wypchali te papcie zimowe (letnich nie mam), ale Brutosław dostaje na ich punkcie totalnego świra i zachowuje się jak kot po kocimiętce. Mymla mi te papcie i mymla, bo to taki mymult z niego jest, nie gryzie tylko mymla. Ten pantofel cały mokry, ogon cały zaśliniony, a uhahany Munia ma na sobie tyle sierści, że wygląda już prawie jak małe szczeniątko.
W moim życiu istnieją dwie czynności odłączające mnie totalnie od rzeczywistości, obieranie ziemniaków i odkurzanie właśnie. Tracę wtedy poczucie czasu i wyłączam się. Przez co z reguły ziemniaków wystarczyłoby dla pułku piechoty bo obieram ile jest, a odkurzanie akurat nikomu nie szkodzi, chyba że zamyślę się zbyt mocno i wessam psu ucho albo fafla. Podobno myślenie ma przyszłość. Śmiem nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Gdyby tak było nie odkurzałabym psa w mokrym pantoflu tylko tarzała się w milionie zielonych na drobne wydatki leniwie sącząc szampana. No ale jak wiecie nie tarzam się, chyba że po trawie świeżo skoszonej lub po dywanie ze śmiechu.
Ostatnio poza tarzaniem się skupiam się jeszcze na wyłączeniu z czasu i rzeczywistości i to takim generalnym. Nie tylko odkurzaczo ziemniaczanym lecz życiowo całkowitym. Nadeszła wiosna. Zakwitły nam czereśnie. Wszystko takie urocze, ptaszki, kwiatki, motylki, a i dzień coraz dłuższy. Przetrwałam też święta i generalnie jest pięknie. Za co serdecznie dziękuje mojemu psychiatrze.
W moim życiu istnieją dwie czynności odłączające mnie totalnie od rzeczywistości, obieranie ziemniaków i odkurzanie właśnie. Tracę wtedy poczucie czasu i wyłączam się. Przez co z reguły ziemniaków wystarczyłoby dla pułku piechoty bo obieram ile jest, a odkurzanie akurat nikomu nie szkodzi, chyba że zamyślę się zbyt mocno i wessam psu ucho albo fafla. Podobno myślenie ma przyszłość. Śmiem nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Gdyby tak było nie odkurzałabym psa w mokrym pantoflu tylko tarzała się w milionie zielonych na drobne wydatki leniwie sącząc szampana. No ale jak wiecie nie tarzam się, chyba że po trawie świeżo skoszonej lub po dywanie ze śmiechu.
Ostatnio poza tarzaniem się skupiam się jeszcze na wyłączeniu z czasu i rzeczywistości i to takim generalnym. Nie tylko odkurzaczo ziemniaczanym lecz życiowo całkowitym. Nadeszła wiosna. Zakwitły nam czereśnie. Wszystko takie urocze, ptaszki, kwiatki, motylki, a i dzień coraz dłuższy. Przetrwałam też święta i generalnie jest pięknie. Za co serdecznie dziękuje mojemu psychiatrze.
Komentarze
Prześlij komentarz