Siedzę z Muniem na dywanie, Oglądamy krówki i kurki na tablecie. Katar wisi mi nadal do pasa, a dodatkowo chrypi i cherla uroczo niczym siedemdziesięcioletni palacz nałogowy.
Rodzic tata miejsca sobie nie może znaleźć no bo długi weekend, a wypadł mu totalnie bezalkoholowy. Bynajmniej nie z własnej woli podjął się tego karkołomnego wyzwania. Przykazanie lekarza, przed jakimiś tam badaniami kontrolnymi. I tak sobie siedzimy, tata pląta się bez sensu, krówka muczy, kurka robi ko ko ko i generalnie chuj nas strzela. Munio nadal chory, rzekłabym zdechły. Ledwo łazi, a przez tą chrypę i ból gardła nawet już nie płacze. Za to płacze ja, a raczej biadolę no bo ta pogoda taka ładna, a my już sama nie wiem chyba już czwarty tydzień siedzimy w domu, niczym zakładnicy kataru i przeziębienia. Pierwsze zderzenie z chorobą potomka naszego rozłożyło nas na łopatki. Wszyscy byliśmy i/lub nadal jesteśmy chorzy tak solidarnie, rodzinnie. Ale nie o katarze i glutach z nosa chciałam tym razem. Długi weekend wypadł nam z racji Święta Niepodległości. Pogoda cudna, a i okazja fajna do wyjścia z domu. Tylko gdzie? No właśnie ...
Miałam w swoim życiu przyjemność uczestniczyć kilkakrotnie w obchodach Dnia Niepodległości w Stanach Zjednoczonych, jak to się dowiedziałam cukierkowy syf i bzdura dla bezmózgowych pożeraczy waty cukrowej. Może i tak, ale miło, fajnie i przyjemnie. Wszyscy cały dzień spędzają z przyjaciółmi, uczestniczą w paradach, siedzą, jedzą, leniwie i spokojnie popijają sobie zimne piwko oglądając niesamowite pokazy sztucznych ogni. No tak, ale gdzie tu Bóg, gdzie Honor, gdzie Ojczyzna? Temat śliski jak zdechła ryba. Doskonale rozumiem Czesława śpiewającego "nienawidzę cię Polsko". Ja osobiście mam żal do wszystkich tych fanatyków, narodowców i innych popaprańców o to, że podczas tak wielkiego i ważnego święta, muszę uczestniczyć w mszach świętych i zadymach w imię czego? To ja już wolę w imię waty cukrowej miło spędzić czas na pikniku, niż bać wyjść się z dzieckiem tego dnia z domu. Czego ja mam Munie nauczyć? Widzisz synku, taką niepodległość dla nas wywalczyli, niepodległość w której można w kominiarkach niszczyć wszystko co napotkasz na swojej drodze, w której możesz rzucać kamieniami w innych i wyrywać wyjątkowo niebezpieczne gatunki drzew miejskich. W zasadzie możesz wszystko co złe pod warunkiem, że uzasadnisz to religijnie, historycznie lub ideowo. A gdybyś czasem chciał coś zrobić dobrze, lepiej nie, bo wyjdzie, że jesteś bezmózgowym watożercą.
Komentarze
Prześlij komentarz