Macierzyństwo jak wszyscy wiemy pachnie fiołkami, ciepłą kawą i generalnie upływa w ciszy i spokoju. Matka Polka ma na wszystko czas, jest zawsze uczesana, pełen makijaż robi w pół sekundy i nie wie co to dres. Nie wiem też co to stres, bo nigdy się nie denerwuje, nie krzyczy, a dziecię jej jest najgrzeczniejsze na świecie.
Dziwnym trafem moje macierzyństwo odbiega nieco od tego standardu. Kocham syna mego jedynego ponad życie, ale to co mnie wyprowadza z równowagi to czasami przechodzi ludzkie pojęcie. Do tego bałagan! My ciągle robimy bałagan! Najchętniej napisałabym, że to Muniek robi ten i ten i tamten bałagan, ale niestety pomagamy sobie i razem z Mymlem, cała nasza trójka, syfi jak zespół rockowy na after party.
Przeglądam liczne blogi parentingowe. Oglądam tam sobie cukierkowe bąble, w markowych ciuszkach, w markowych krzesełkach, wpierdalające markowe marchewki z markowym avocado i koniecznie z nasionami chia. A moje nic nie je i do tego wiecznie brudne. Czytam przepisy na masło orzechowe z kaszy jaglanej bez kaszy, masła i czekolady. I myślę noż w dupę, przecież to bez sensu, po co to komu? Patrzę sobie jak "skandynawskie" matki w swoich "skandynawskich" wnętrzach robią sesje zdjęciowe, na których jest tak czysto jak na sali operacyjnej i "radzą" co kupić dwulatkowi. Rady cenne, nawet bardzo, ale chyba dla innych dwulatków, gdyż mój tak samo pierdolnie cud miód rowerkiem za tysiaka jak tym za pięć dych kupionym od sąsiada. Wszędzie tam jest tak idealnie, że gdyby nie to, że generalnie mam to w dupie, to mogłabym złapać deprechę. Ale nie grozi mi to. Muniek jest tak rozbrajający, absorbujący, męczący i uroczy jednocześnie, że nie mam po prostu czasu na pierdoły. Do tego, potrafi człowieka tak wkur.. się znaczy, zdenerwować, że chyba żadna matka polka skandynawka by nie wyrobiła.
***********
Umyj ręce - proszę trzeci raz
Nie! - Muniek odmawia coraz bardziej stanowczo
Umyj ręce - mówię czwarty raz, starając się nie krzyczeć
NIEE!
Umyj te ręce! - chyba nie krzyczę ale pewności nie mam, bo mam już takiego nerwa, że masakra
NIEEE!
To nie myj! Mam to w nosie!
No dobra umyję.
***********
Munia! - wołam
MUUUNIAA! wołam ponownie
MUUUNNNNIIAAA!!! drę się na całe gardło, chociaż stoi może trzy metry ode mnie, nic kurwa, zero reakcji
Chcesz ciastko? pytam prawie szeptem
Nie, lizaka.
***********
Chcesz siku?
Nie, nie chcę.
Na pewno?
Na pewno.
Dobra to ubieramy się i wychodzimy.
W połowie schodów - Jednak chcem siku.
***********
Muniek wyje. Płacze. Drze się.
Po dłużej chwili udaje mi się stwierdzić, że przyciął sobie palec.
A widzisz, mówiłam nie wkładaj tam palucha. Wepchasz go tam więcej?
Taaaak - odpowiada wciąż zanoszący się płaczem i zrozpaczony Muniek.
***********
Munia nie rób tak.
A po co?
Zobacz jakie ładne.
A po co?
Wyłączamy baje.
A po co?
***********
Munia co na śniadanie?
Makaron, marchewka, parówka i kakało.
I po co się głupia pytam.
***********
Munia zjedz kolacje
Nie dzięki. Lepiej ty zjedz.
***********
Munia poskładaj klocki.
Nie mogę.
Czemu?
Bo jestem uprzedzony.
***********
Inhalujemy się.
Po ułamku sekundy pyta:
Już?
Nie kochanie jeszcze pięć minutek.
Już?
Nie kochanie, nie ...
Już?
Munia, jesz..
Już?
Kochanie, jeszcze chwi..
Już?
Noż w dupę. JUŻ!
Przecież na tych zdjęciach nie ma bałaganu!
OdpowiedzUsuńBalagan to bardzo indywidualna sprawa :) moze powinnam to nazwac nieporzadkiem?
OdpowiedzUsuń